niedziela, 27 listopada 2011

Staczając się na dno

Ojciec oraz syn ku jego boku
Stali obok ciemnej latarni w barwach mroku
Wpatrując się w domy osiedla ulice
Jak dwa na mieszczańskim dworze kmicice
bez broni bez odwagi stoją
i każdego kolejnego ciosu od życia się boją
Bo marny ich los już czeka
gdy w kolejną walki noc zamknie się na zawsze ich powieka
I tak znienacka i tak chytrze
Zły diabeł krew o ciała ich wytrze
I szydzić z każdego ciosu od nich będzie
nim Bóg tym duszyczkom na pomoc przybędzie
Wyrwie z rąk złej mocy
Jak polski lud walczyć będzie nawet w dzień i w nocy
Nie bronią lecz słowem walczyć będzie
Rozsiewając je wszędzie i wszędzie
Nim krew z czoła żołnierza spłynie
Nim ostatnia chwila minie
Upadnie jak największe miasto
Które było jedno na sto
Spośród wielu świata liści
I jak zły los się ziści
Syn u boku ojca zniknie
Nim wskazówka 7 godzinę tyknie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz