W bezchmurny dzień dzień latam nad mym miastem
Słońce właśnie się budzi niebo staje się jasne
Lecz tam na dole sen trzyma jeszcze wielu ludzi
Choć niektórzy go musieli zakończyć go by się pracą trudzić
Nie raz jednak tak było
Że tam na dole coś się skończyło
Ze kogoś straszny koszmar życia zbudził
A inny znów w szydercze zła sidła się wrzucił
Czasem też szczęście zawitało znienacka
Jak dostarczona z zagranicy duża paczka
Tych łez tych wspomnień i radości
Od czasu do czasu przyprawione szczyptą miłości
Lecz pośród tych samych familoków
Które na dole wciąż stoją
Straszą biedą trudowi górniczemu dotrzymują kroku
Kryje się radość wielu rodzin dla których dom jest tylko ostoją
Tego co nie dadzą im żadne pieniądze
Ani wokół przyjaciół tysiące
Tylko ta szlachetna cisza i spokój
W bezchmurny dzień latam nad mym miastem ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz